grudnia 2010

piątek, 31 grudnia 2010

Chleb orkiszowo-marchwiowy

Pozostaję w krainie marchwewek, istnym marchewkowym polu, tym razem serwuję jednak pieczywo z dodatkiem soku marchwiowego i pestek dyni. Nam posmakował bardzo, ukroiliśmy sobie po kromeczce do spróbowania, a tu nagle cały bochenek zniknął. Przepis z Wild yeast.

Składniki na 2 bochenki

Składniki na namaczankę:
163 g polenty
114 g wrzącej wody (dałam 2 łyżki więcej)

Składniki na sponge:
235 g mąki chlebowej
160 g wody
0.2 g drożdży instant

Składniki na zaczyn:
235 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
188 g wody
47 g zakwasu o hydracji 100%

Składniki ciasta właściwego:

470 g mąki pszennej chlebowej
268 g soku marchwiowego
0.5 g drożdży instant
26 g soli
92 g pestek z dyni (uprażyłam)

Składniki namoczki, sponge i zaczynu mieszamy w oddzielnych miskach, przykrywamy folia i zostawiamy na 10-12 godzin w temperaturze pokojowej.
Następnie mieszamy mikserem sponge, zaczyn oraz składniki ciasta właściwego bez pestek dyni
i sponge. Miksujemy na niskich obrotach, by składniki dobrze się połączyły i gluten był średnio rozwinięty.

Dodajemy namoczkę i pestki dyni, miksujemy, aż ciasto osiągnie temperaturę 27 stopni. Przekładamy do naoliwionej miski i odstawiamy na 2 godziny do fermentacji składając po 40 i 80 minutach.

Wyrośnięte ciasto wyjmujemy na lekko omączony blat, dzielimy na 2 kule, przykrywamy ściereczką i zostawiamy na 20 minut. Następnie formujemy bochenki, przekładamy do koszyków i zostawiamy do wyrastania na godzinę.

Piekarnik nagrzewamy do 250 stopni. Bochenki nacinamy, wstawiamy do pieca, temperaturę obniżamy do 230 stopni i pieczemy z parą przez 10 minut a następnie bez pary przez 15-20. Upieczone bochenki zostawiamy w uchylonym piekarniku na 10 minut, następnie przekładamy na kratkę i całkowicie studzimy.

czwartek, 30 grudnia 2010

Zupa marchewkowa z przyprawami i limetą

Lato na talerzu, ciepło w brzuchu. Mi do szczęścia dużo nie trzeba, wystarczy talerz takiej zupy i mroźny, śnieżny dzień staje się przyjemny. Aromatyczna i pożywna zupa, przepis na nią znalazłam w "Nakarm mnie" B. Grangera.

Składniki na 4-5 porcji

2 cebule drobno pokrojone
2 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżeczki świeżo startego imbiru
2 ząbki czosnku zmiażdżone
1 łyżeczka kuminu
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka kurkumy
1 kg marchewki, obranej
1.5 litra bulionu
1 łyżeczka brązowego cukru (u mnie pół łyżeczki)
1 łyżka soku z limonki
sól

Na średnim ogniu w dużym rondlu rozgrzewamy oliwę, wrzucamy cebulę i gotujemy, aż się zeszkli. Dodajemy imbir, czosnek i przyprawy, mieszamy przez kilka minut, aż wydzieli się aromat, uważając, by przyprawy nie przypaliły się. Wlewamy gorący bulion oraz pokrojona w plastry marchewkę. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i gotujemy przez 30 minut lub do czasu, aż marchewka będzie miękka.

Zdejmujemy garnek z ognia i miksujemy zupę blenderem na krem. Dodajemy cukier, sok z limonki i doprawiamy solą do smaku. Podajemy z kleksem jogurtu lub małymi sucharkami.


poniedziałek, 27 grudnia 2010

Vermont sourdough

Po świątecznym obżarstwie proponuję trochę postu pod postacią chleba i wody. Choć ciężko powstrzymać się od sięgania po kolejną kromkę tego chlebka, najlepiej z samym masłem. Chlebek nie sprawia trudności, a końcowy efekt jest przepyszny. Przepis znaleziony u Majki.

Vermont sourdough

Vermont sourdough - składniki na 2 bochenki

Składniki na zaczyn:
136 g mąki białej pszennej chlebowej
168 g wody
2 łyżki zakwasu żytniego lub pszennego (aktywnego)

Składniki na ciasto właściwe:
680 g mąki białej pszennej chlebowej
90 g mąki żytniej pełnoziarnistej
420 g wody
1 łyżka soli
cały zaczyn

Wszystkie składniki mieszamy, przykrywamy szczelnie folią i zostawiamy w temperaturze pokojowej na 12 - 16 godzin.

Wszystkie składniki na ciasto właściwe, poza solą, mieszamy. Przykrywamy szczelnie i zostawiamy na 20-60 minut w temperaturze pokojowej. Po tym etapie posypujemy solą i miksujemy (lub dobrze mieszamy) ciasto przez 2 minuty. Odstawiamy przykryte w ciepłe miejsce na 2,5 godziny do wyrośnięcia. W tym czasie ciasto dwukrotnie składamy, co 50 minut.
Vermont sourdough
Ciasto dzielimy na 2 części i formujemy bochenki. Układamy je w koszach do wyrastania i zostawiamy na 2-2,5 godziny do wyrośnięcia (można również zostawić na 8 godzin do wyrośnięcia w temperaturze 10stopni lub do 18 godzin w temp. 6 stopni).

Pieczemy w temperaturze 235 stopni przez 40-45 minut, z parą. Studzimy na kratce.

czwartek, 23 grudnia 2010

Sernik z advocaatem i kandyzowanymi kumkwatami

Ten mocno alkoholowy sernik przeznaczony jest tylko dla twardzieli i zdecydowanie nie dla dzieci. Jeśli wolicie mniej zwalającą z nóg wersję, polecam pominąć dodatek pozostałych alkoholi, choć po nocy w lodówce mocny aromat znika. Przepis znalazłam tu, a pomysł na kumkwaty pochodzi z Kwestii Smaku.

Składniki na tortownicę o średnicy 24 cm

Składniki na spód:
270 g herbatników (świetnie nadadzą się też takie oblane czekoladą)
100 g miękkiego masła
1/2 łyżeczki cynamonu

Składniki na masę:
1 kg sera na serniki (u mnie wiaderkowy President)
1 1/2 szklanki cukru*
6 jajek
1 1/2 szklanki advocaata
1 1/2 łyżki burbonu
1 1/2 łyżki ciemnego rumu
1 1/2 łyżki brandy
1 1/2 łyżki ekstraktu waniliowego
1 łyżka mąki ziemniaczanej

Na kandyzowane kumkwaty:
100 gram kumkwatów
4 łyżki cukru
2 łyżki likieru pomarańczowego

Ciastka wraz z masłem i cynamonem miksujemy w malakserze, by otrzymać konsystencję mokrego piasku. Wysypujemy je na wyłożoną papierem do pieczenia tortownicę i dociskamy ręką, by powstał równy ciasteczkowy spód. Wstawiamy do lodówki na około 20 minut.

Ser ucieramy z cukrem na gładką masę. Stopniowo dodajemy po 1 jajku, za każdym razem dobrze miksując. Następnie stopniowo wlewamy advocaat, pozostałe alkohole, ekstrakt a na końcu mąkę ziemniaczaną i całość dobrze mieszamy, by pozbyć się wszelkich grudek. Masę serową wlewamy na ciasteczkowy spód i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 190 stopni.

W trakcie gdy sernik się piecze przygotowujemy kumkwaty - kroimy je w plastry, wyjmujemy pestki. 100 ml wody gotujemy na ogniu, dodajemy cukier, mieszamy do rozpuszczenia i gotujemy jeszcze 2 minuty. Wrzucamy kumkwaty, gotujemy przez około 7 minut, aż zrobią się miękkie a potem na mniejszym ogniu przez 20-30 minut, aż syrop odparuje i zgęstnieje. Zdejmujemy z ognia, dodajemy likier pomarańczowy i mieszamy całość.

Pieczemy przez 45-50 minut, aż boki zaczną odchodzić od ścianek tortownicy a sernik będzie ścięty. Studzimy w piekarniku, wstawiamy na noc do lodówki. Przed podaniem wykładamy na wierzch kandyzowane kumkwaty.

* szklanka w tym przypadku to odpowiednik amerykańskiego cup=240 ml

środa, 22 grudnia 2010

Cynamonki

Kolejny świąteczny wypiek. Wreszcie w domu zapachniało tak, jak powinno. Kruche, aromatyczne i migdałowe romby idealne na przegryzkę przy herbacie podczas rozpakowywania prezentów. Przepis z książki "Świąteczne wypieki".

Składniki na około 30 ciastek

250 g mąki pszennej
125 g cukru pudru
szczypta soli
1 łyżeczka cynamonu
duża szczypta kardamonu
1 jajko
2 łyżki mleka
150 g masła lub margaryny

Dodatkowo:
1 żółtko
2 łyżki mleka
40 g płatków migdałowych

Mąkę, cukier i przyprawy wysypujemy na blat. Na środku robimy wgłębienie, wbijamy jajko, dodajemy mleko i dookoła układamy posiekany tłuszcz. Wszystkie składniki siekamy szerokim nożem i zagniatamy rękami gładkie ciasto. Zawijamy ciasto w folię i wstawiamy do lodówki na przynajmniej 1 godzinę.

Ciasto wałkujemy na prostokątny placek o grubości 2 cm. Żółtko mieszamy z jajkiem i smarujemy po wierzchu placka, następnie posypujemy migdałami. Ciasto kroimy (świetnie sprawdzi się tu nożyk do pizzy) w romby o szerokości 5 cm i układamy na blasze.

Pieczemy 15 minut lub do zezłocenia ciastek w temperaturze 180 stopni. Studzimy na kratce.

wtorek, 21 grudnia 2010

Pomarańczowe makaroniki

Te ciasteczka spodobały mi się od pierwszego wejrzenia a dokładnie ich zobaczenia w polskim wydaniu magazynu Living. Gdy zobaczyłam składniki potrzebne do ich zrobienia wiedziałam, że mi posmakują, uwielbiam marcepan i cytrusowe nuty w wypiekach. Moje niestety nie wyszły tak piękne jak w oryginale, ale najważniejsze, że smakują obłędnie.

Składniki na około 60 sztuk

2 białka
500 g marcepanu
1/2 szklanki cukru pudru + trochę do posypania
1/8 łyżeczki esencji migdałowej
1 łyżka likieru pomarańczowego (dałam 2 łyżki)
1 1/2 łyżeczki startej skórki z pomarańczy (dałam skórkę z całej)


1 białko, marcepan, esencje migdałowa i cukier puder miksujemy, aż powstanie gładka, kremowa masa. Dodajemy likier i skórkę z pomarańczy, ubijamy jeszcze przez 1 minutę, by połączyć składniki.

Przekładamy masę na podsypany cukrem pudrem blat i formujemy 2 walce o średnicy 2 cm i długości 45 cm. Kroimy każdy na 1.2-cm kawałki (u mnie były większe), z każdego kawałka formujemy kulkę.

Lekko ubijamy pozostałe białko i smarujmy nim kulki. Obtaczamy je w cukrze pudrze i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce. Zostawiamy na 30 minut na blacie.

Pieczemy około 15 minut w temperaturze 175 stopni, aż ciasteczka zezłocą się. Przekładamy wraz z papierem na kratkę i pozwalamy wystygnąć.

niedziela, 19 grudnia 2010

Pieczone pierogi z kapustą, grzybami i orzechami włoskimi

Te pierogi stały się hitem obok chleba (o którym wkrótce) na małej wigilii rodziców. Faktycznie zachwycam się nimi i ja, a to głównie z powodu delikatnego, rozpływającego się wręcz w ustach ciasta (odsyłam do Liski) i pysznego farszu z kapusty i grzybów (z książki Pierogi świata H. Szymanderskiej).

Składniki na około 10 pierogów

Składniki na ciasto:
1 1/4 szklanki mąki, schłodzonej w lodówce przez 30 minut
1/4 łyżeczki soli
8 łyżek (ok. 120 g) zimnego masła, pokrojonego w kostkę i schłodzonego
1/4 szklanki kwaśnej śmietany
2 łyżeczki soku z cytryny
1/4 szklanki lodowatej wody

Składniki na farsz:
500 g kiszonej kapusty
50 g suszonych grzybów
2 cebule
1 jajko ugotowane na twardo
100 g posiekanych orzechów włoskich
1 łyżka oleju
1/4 łyżeczki mielonego jałowca
2 liście laurowe
2 goździki
skórka starta z 1/2 cytryny
4-5 ziarenek pieprzu i ziela angielskiego
sól i pieprz do smaku
1 jajko
mak do posypania

Dzień przed przygotowaniem farszu grzyby zalewamy szklanką przegotowanej wody i odstawiamy na noc,następnego dnia gotujemy.

W dużej misce łączymy mąkę z solą. Dodajemy kawałeczki masła i blenderem (lub ręcznie) zagniatamy do czasu, aż utworzą się grudki. W małej miseczce ubijamy śmietanę, sok, wodę i dodajemy do miski z grudkami masła i mąki.
Palcami lub drewnianą łyżką łączymy suche i mokre składniki i zagniatamy ciasto - nie należy go zagniatać zbyt długo. Przykrywamy folią spożywczą i chłodzimy w lodówce przez 1 godzinę.

W międzyczasie przygotowujemy farsz: poszatkowaną kapustę wkładamy do rondla, zalewamy przecedzonym wywarem z grzybów, dodajemy liść laurowy, pieprz, ziele angielskie, goździki i skórkę z cytryny. Wszystko mieszamy, doprowadzamy do wrzenia, po czym gotować na niezbyt dużym ogniu około 30 minut.

Posiekane cebule podsmażamy na rozgrzanym oleju, dodajemy pokrojone w cienkie paski grzyby, doprawiamy solą i pieprzem i mieszając, chwilę smażymy.

Gotową kapustę zdejmujemy z ognia, usuwamy listki laurowe i ziele angielskie. Dodajemy grzyby z cebulą, dokładnie mieszamy. Dodajemy zmielony jałowiec, pieprz i sól do smak. Gotujemy, aby odparował nadmiar soku. Do przestudzonej kapusty dodajemy orzechy i drobno pokrojone jajko.

Ciasto wałkujemy cienko na omączonym blacie. Wykrawamy kółka o średnicy cm 13 cm, nakładamy dużą łyżkę farszu. Pierogi zlepiamy, smarujemy jajkiem i posypujemy makiem.

Układamy na blasze i pieczemy w temperaturze 200 stopni aż pierogi zezłocą się, przez około 20 minut.

piątek, 17 grudnia 2010

Brownies z białą czekoladą

Autorka tego bloga twierdzi, że brownies z tego przepisu są "sinfully delicious". Postanowiłam sprawdzić, czy oby na pewno;) Niestety nie jestem obiektywna, bo za czekoladę to jestem gotowa zgrzeszyć w sposób wszelaki. Bardzo smakował mi dodatek białej czekolady (zastąpiłam nią orzechy), która po upieczeniu zyskała lekko karmelowy smak.

Składniki na formę 15x25 cm

85 g masła
225 g czekolady (u mnie 125 g gorzkiej i 100 mlecznej)
150 g cukru (u mnie 110 g)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
2 duże jajka
35 g mąki pszennej
50 g białej czekolady

Piekarnik rozgrzewamy do 175 stopni. Foremkę o wymiarach 15x25 cm wykładamy papierem do pieczenia.
W garnku topimy masło na małym ogniu. Dodajemy połamaną na kawałki czekoladę (gorzką i mleczną) i mieszamy, aż się rozpuści. Wsypujemy cukier, mieszamy, aż się rozpuści. Odstawiamy masę na chwile, by lekko przestygła.

Wystudzoną masę wlewamy do misy miksera i miksujemy na niskich obrotach stopniowo dodając jajka. Następnie dodajemy ekstrakt waniliowy. Cały czas miksując wsypujemy przesianą mąkę. Masa ma być gładka, bez grudek.

Czekoladowa masę wlewamy do foremki a po wierzchu posypujemy posiekaną białą czekoladą.

Brownies pieczemy przez około 30 minut, az wierzch ciasta będzie suchy i ścięty, środek zaś lepki.

czwartek, 16 grudnia 2010

Chleb tostowy

Dzisiejszy wypiek wybierała Mama, bo zażyczyła sobie chleb na drożdżach. Wybierała też konkretny przepis. Ostatecznie padło na Liskowy tostowy. Chlebek jest mięciutki, delikatny, neutralny w smaku i długo zachowuje świeżość.

Składniki na 1 bochenek

20 g świeżych (lub 1 łyżeczka suszonych instant) drożdży
250 ml ciepłej wody
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka golden syrup (jeśli nie mamy, można zastąpić miodem)
50 ml oliwy z oliwek
1 łyżeczka soli
60 g semoliny, drobno mielonej
350 g mąki pszennej

Drożdże wkruszamy do miseczki, dodajemy wodę, miód, syrop, oliwę i sól.
Dosypujemy mąkę i zagniatamy ciasto. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne. Można zagnieść je również mikserem, najlepiej przy pomocy haka.

Przekładamy do miski, przykryć folią i odstawiamy do wyrastania na około 40 minut.
Formę keksową (o długości 26 cm) smarujemy oliwą lub masłem. Wysypujemy tartą bułką/otrębami/makiem.

Przekładamy ciasto do formy, wierzch posypujemy płatkami soli (opcjonalnie). Odstawiamy, by jeszcze podrosło (około 30 minut).

Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni, wstawiamy chleb i pieczemy około 30-35 minut.

Studzimy na kuchennej kratce.

wtorek, 14 grudnia 2010

Bananella

Czyli dżem bananowo-czekoladowy z kardamonem autorstwa Komarki. Ja sprezentowałam go bratu na urodziny, bowiem i czekoladę, i banany lubi bardzo. Zapewniam, że krem znika szybciej niż można się spodziewać. A najlepiej smakuje wyjadany palcem prosto ze słoika:)

Składniki na 1 słoiczek

2 bardzo dojrzałe banany,
1/2 szklanki cukru,
50 g czekolady deserowej (ok. 70%),
1 łyżka soku z cytryny lub pomarańczy,
1/2 łyżeczki kardamonu

Banany kroimy w kawałki i wraz z sokiem, cukrem i kardamonem podgrzewamy w rondelku i dusimy około 5-7 minut. Zestawiamy z ognia i dodajemy połamaną na kawałki czekoladę. Mieszamy, aż czekolada rozpuści się, po czym miksujemy wszystko blenderem na gładki krem.

Przekładamy do słoika lub innego naczynia z pokrywką i zostawiamy do ostygnięcia.

Można przechowywać w lodówce do trzech tygodni.

środa, 8 grudnia 2010

Bananowo-kokosowy krem na kanapki

Kiedy widzę takie cuda od razu mam chęć pobiec do kuchni i zacząć pichcić. Mam w koło wielu adoratorów bananów, więc taki krem kanapkowy z pewnością ich ucieszy, bo rzecz jasna zostanie im on podarowany. Krem jest idealny - słodycz mleka kokosowego idealnie komponuje się z bananami, natomiast pomarańczowa nutka dopełnia całości i sprawia, że krem nie jest zbyt słodki.

Składniki

700 g obranych bananów (czyli około 1 kg bananów w skórkach)
100 g świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego
skórka starta z 1 pomarańczy
250 g mleka kokosowego
300 g fruktozy lub cukru
20 g wiórków kokosowych
40 g białego rumu
szczypta soli

Banany obieramy i kroimy w 1 cm plastry. Wkładamy do garnka z grubym dnem, zalewamy sokiem z pomarańczy i dokładnie mieszamy, by sok pokrył owoce, dzięki czemu nie ściemnieją.

Do garnka dodajemy skórkę z pomarańczy, cukier, sól, mleko kokosowe i wiórki. Całość mieszamy i podgrzewamy, aż do zagotowania. Zdejmujemy z ognia, studzimy, przykrywamy i wstawiamy do lodówki przynajmniej na noc.

Następnego dnia znów gotujemy masę i pozwalamy jej pobulgotać na średnim ogniu przez kilka minut. Zdejmujemy z ognia, dodajemy rum, mieszamy i miksujemy całość blenderem na gładką masę. Ponownie wstawiamy na gaz, gotujemy jeszcze około 10 minut.

Krem przekładamy do wyparzonych słoików, dokładnie zakręcamy i odstawiamy do góry dnem.

czwartek, 2 grudnia 2010

Razowe cytrynowe biscotti

Delikatnie cytrynowe, pięknie pachnące i przyjemnie chrupiące. Dla mnie biscotti to ciasteczka, które idealnie pasują do długich, zimowych wieczorów spędzanych z kubkiem herbaty w towarzystwie ciepłego kocyka. Przepis z magazynu Living, dodałam kilka swoich zmian.

Składniki na około 40 sztuk

1 3/4 szklanki mąki pszennej
1 1/2 szklanki mąki pszennej razowej
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
115 g miękkiego masła
1 1/4 szklanki cukru
1/3 szklanki miodu (dałam 2 łyżki)
1 łyżka skórki cytrynowej (u mnie cała cytryna)
3/4 łyżeczki soli morskiej
3 duże jajka
1 łyżka ekstraktu waniliowego
1 łyżka olejku migdałowego (pominęłam)
1 szklanka całych migdałów (u mnie migdały w słupkach pół na pół z suszoną żurawiną)

Mąki i proszek do pieczenia mieszamy w misce.

Mikserem ucieramy masło z cukrem,miodem, skórką z cytryny i solą. na puszysta masę. Dodajemy kolejno jajka, za każdym razem dokładnie ubijając, ekstrakt waniliowy i olejek migdałowy. Stopniowo dodajemy mąkę z proszkiem do pieczenia. Migdały i żurawinę mieszamy łopatką.

Ciasto zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na godzinę.

Przekładamy ciasto na posypany mąką blat, dzielimy na 2 części, z każdej formujemy walec o średnicy 5 i wysokości 15 cm. układamy na blasze, zachowując odstęp 15 cm i wstawiamy do lodówki na kolejne 30 minut.

Piekarnik rozgrzewamy do 160 stopni, wstawiamy blachę z ciastem i pieczemy aż stwardnieje i zezłoci się - około 35 minut. Wyjmujemy ciasto z pieca, przekładamy na deskę i kroimy ukośnie na kromeczki o grubości około 1.5 cm. Układamy je płasko na blasze i ponownie wstawiamy do piekarnika - pieczemy około 25-30 minut na złoty kolor.

Przekładamy na kratkę do ostygnięcia. Jeśli chcemy je przechowywać, chowamy do szczelnego pudełka.